Odlot z fezu w strugach deszczu. Okazuje sie ze male taksowki nie moga jecahc na lotnisko. Taksowkarz podwozi nas jednak do postoju duzych taksowek za jakies grosze i znowu za 120 DH jedziemy na lotnisko. Jeszcze tu wrocimy.... jka tylko przylece to sprawdze loty.. i naucze sie arabskiego.. a potem berberskiego.... i tuareckiego........
Kupilysmy narecze miety, jakies ziola, henne, wioze 1.5 litrowa butelke piachu z Sahary. Sahara zuina zuina... Sahara zuina zuina... koc berberski ponoc z wielblada w co nie bardzo wierze ale nie wazne, przyda sie na lotnisku do spania. Dywan w sumie kilim smierdzacy bo sprzedawca palil w sklepie jakies dziwne rzeczy wiecz trzeba og dac do wyprania.
HHN
no i znowu tutaj. Kolo windy mozna sie niezle przespac, jest tam ciemno i ludzie nie chodza.
Przylatujemy o 23:xx Asia ma pociag kolo polnocy wiec se dzie. Mi zostaje 6 godzin do odlotu. Ide sie kimnac. Wszystko zgodnie z planem